Komentarze: 6
Ostatnimi dniami źle się ze mna dzieje, upijam się słodkimi drinkami, podejrzewam, że mam zeza bo rzuconej w do mnie kostki Joeya nie potrafie złapać (poźniej ją dorwałam gdzieś pod bramkami, dobrze że mam długie paznokcie, bo inaczej obeszła bym sie tylko widokiem). Wpadam na głupie pomysły, telefon do M. podczas koncertowego bisu i nagranie mu na poczte głoswą kawałka love bites (tak na złość). Robie Mu awantury, strzelam fochy (żeby nie być dłużną), w uszach mi piszczy od zakończenia wczorajszego koncertu, opierdalam taksówkarza za to, że to ja nie słysze.